Był to jeden z najlepszych i najpiękniejszych finałów, wszystkich edycji Ligi; zarówno halowej jak i otwartej. Zarówno jeżeli chodzi o emocje jak i poziom gry. Obaj panowie kończyli po ponad dwóch godzinach ze skurczami i obolałym całym ciałem. Waldek koncentrował się na wykorzystaniu każdej najmniejszej okazji na atak. Łukasz grał defensywnie i cierpliwie czekał na błędy rywala i chwile gdzie mógł spokojnie plasować piłki w wolne strefy kortu. Po agresywnym pierwszym secie w którym Waldek wygrał do 3 w drugim opadł z sił i przegrał do jednego. – Myślałem że mecz mam pod kontrolą a tu w trzecim zagrał jak w swoich najlepszych czasach 10 lat wcześniej – zaniemówiłem, że tak można – podsumował Łukasz. – Miałem 5-4 i serwis ale złapałem skurcze ręki i się nie dało. Zabrakło mi prawdopodobnie 5 minut – komentował Waldek.
Obaj panowie to legendy Ligi. Było to 5 zwycięstwo Łukasza biorąc wszystkie 28 finałów w tym czwarte pod rząd w hali. Dla Waldka był to 18 finał z czego wygrał 9. Był to jeden z tych meczy, gdy się mówi że obaj powinni wygrać. Gratulacje Panowie.
1.Łukasz Pękala – 2.Waldek Gnatowsky 3-6, 6-1, 7-5